Chiang Mai jest niezwykle malowniczym miastem, które fantastycznie zwiedza się pieszo. Jedną z jego największych atrakcji jest Temple Hopping, co w skrócie oznacza szwendanie się od świątyni do świątyni. Plan wędrówki między świątyniami wyznacza najczęściej kwadrat Starego Miasta. Miasto usiane jest mnóstwem świątyń (różne źródła podają, że jest ich tutaj ponad 300), niezliczonymi kawiarenkami, barami i restauracyjkami. Wszystko to sprawia, iż owe wędrowanie może trwać bez końca.
Chiang Mai Temple Hopping – zdjęcia przepięknych, kolorowych świątyń zobaczysz także tutaj, w jednym z poprzednich wpisów. Zajrzyj koniecznie!
CHIANG MAI – TEMPLE HOPPING
W Chiang Mai każdy turysta w mig zrozumie koncepcję Temple Hoppingu. Ta, połączona z Coffee Hoppingiem (najlepiej w towarzystwie malowniczych krajobrazów Chiang Rai), jest niemal gwarantem udanej wyprawy przez górskie
W czasie mojego ostatniego pobytu w Chiang Mai (ponad dwa lata temu), odwiedziłam ponad dwadzieścia świątyń. Wszystkie w obrębie Starego Miasta. A wśród nich między innymi: Wat Phan Tao, Wat Chet Lin, Wat Chiang Man (sekret dla znajomych: TAK, to moje ulubione!), Wat Chedi Luang, วัดหมื่นเงินกอง, Wat Puak Hong, Wat Phrasing, Wat Phabong, Wat Prasat, Wat Dap Pai, Wat Saen Muang Ma Luang (Wat Hua Khuang), Wat Muen Larn, Wat Pan On (Wat Panon), Wat Sumpow (Sum Pow), Wat Phra Chao Meng Rai, Wat Methang, Wat Inthakin Sadue Muang, Wat Muen Tum (Muen Toom), Wat Fon Soi.
Kiedy wróciłam tutaj w tym roku, podczas zwiedzania kolejnych świątyń pierwszy raz wyszłam poza starożytną fosę (niewielki zbiornik wodny, który otacza Stare Miasto ze wszystkich stron).
Dzisiaj wszystko jest inne. W świątyniach panują pustki, turystów jest niewielu. Wiele małych biznesów jest pozamykanych, a ulubione miejsca (głównie hostele, bary i kawiarenki), często istnieją już tylko w mojej pamięci. Nadeszło nowe i trzeba zaakceptować Thai New Normal. Bezkontaktowy check-in w hostelach i hotelach poprzez aplikacje w telefonie powoduje u mnie zawrót głowy. Jakże różni się dzisiejsza Tajlandia od tej, którą poznałam siedem lat temu. Całe szczęście, w świątyniach panuje ta sama atmosfera. I chyba nic nie przywraca w moim życiu poczucia tak głębokiego spokoju i równowagi, jak przebywanie w otoczeniu Natury lub w buddyjskich świątyniach właśnie.