Chinatown w Bangkoku złotem i jedzeniem stoi. Nie ma innego miejsca w Bangkoku z tyloma jubilerami i handlarzami złotem. Chińska dzielnica oprócz pasjonatów żółtego kruszcu przyciąga osoby kochające jedzenie, o każdej porze dnia i nocy. Zorganizowane wycieczki, małe i duże grupy. Turystów przylatujących na własną rękę, backpackerów, podróżników luksusowych i podróżników ruszający w drogę z chudym portfelem. Eksploratorów azjatyckiej kuchni, tropicieli nowych smaków, odkrywców dawno odkrytych miejsc, poszukiwaczy owoców morza, durianów, głęboko smażonych insektów, skorpionów, robaków i… gekonów. Miłośników zupy z płetwy rekina, zupy z ptasich gniazd, czy Pig Brain Soup.
Oprócz dań ekstremalnych i egzotycznych przekąsek, dostępne są tutaj tradycyjne smaki zarówno kuchni chińskiej, jak i tajskiej. Kolorowe stragany i stoiska z jedzeniem, małe, kameralne restauracje, lokalne knajpki ukryte w wąskich uliczkach i niezliczone wózki z parującymi kotłami – każdy znajdzie coś dla siebie. I na tym polega urok Chinatown – wizyta tutaj to poszukiwania kulinarnych doznań. Eksplorowanie, podglądanie tych, którzy już jedzą, zaglądanie do talerzy w ramach inspiracji. Pchać się tam, gdzie idą wszyscy, siadać tam, gdzie siedzi dużo ludzi, jeść to, co zamawiają inni – jedzeniowy dekalog wielu.
Chinatown w Bangkoku jest niesamowitym miejscem. Jest głośne, niezwykle barwne i tętniące życiem, zwłaszcza gdy zapadnie zmrok i gęsty tłum wypełnia ulicę Yaowarat. Odwiedzających Chinatown fascynują żywe kolory, światła neonów, panujący tutaj zgiełk i tysiące ulicznych potraw, które mistrzowie ulicznej kuchni przygotowują na oczach widzów, tuż przed podaniem.
Ten wpis ma 2 komentarzy