TRADYCYJNA TAJSKA PRZEKĄSKA
Wyplujesz i znienawidzisz, żywiołowo wycierając chusteczką zalegające w kącikach ust resztki. Przeklinając w myślach twórcę tej przekąski, zapragniesz jak najszybciej zapomnieć o tym, czego właśnie spróbowałeś. Bądź przeciwnie – pokochasz ten smak bezgranicznie i stwierdzisz, że jeden kęs to za mało.
Miang Kham to prawdziwa eksplozja smaków i faktur. Potrawa dziwaczna. Zadziwi podniebienia żądne kulinarnych wrażeń. Oryginalna przegryzka, której trzeba spróbować w Tajlandii.
MIANG KHAM – NA JEDEN KĘS
Miang Kham to tradycyjna tajska przekąska na jeden kęs (Miang Kham tłumaczone jest jako wiele rzeczy w jednym kęsie). A zazwyczaj na dwa albo i trzy, bo tyle zielonych ostrosłupów wciskanych jest na drewnianą wykałaczkę. Otulona liściem dzikiego betelu jadalna piramidka skrywa w swoim wnętrzu świeży imbir, limonkę, papryczkę chili, prażone orzeszki ziemne, szalotkę, prażony kokos i drobne suszone krewetki. Wszystkie składniki są drobno pokrojone i umieszczone w kilku osobnych miseczkach.
Sprzedawca bierze do ręki liść betelu, smaruje go pastą (w jej skład wchodzą: krewetki, sos rybny, cukier palmowy, orzeszki ziemne, tamarynd, prażony kokos i galanga – jadalne kłącze wyglądem przypominające imbir) i wszystkimi składnikami wypełnia uformowany z niego stożek. Zręcznie zamyka kubeczek i wbija go na wykałaczkę. Po chwili obok niego ląduje druga piramidka. Ostrożnie biorę patyczek, pochłaniam stożek jednym kęsem (podobnie jak sushi). Uwielbiam to niezwykłe połączenie intensywnych smaków.